Hej,
Wiesci z frontu kawalerskiego, to jest kawalerkowego.
Po pierwsze primo, to cale urządzanie mieszkanie, po godzinach, wlecz sie jak flaki z olejem. Bo ja bym chciala tak poswiecic na to weekend I zeby juz bylo wszystko zrobione. A tak sie niestety nie da (a moze nie ogarniam :)).
Na przyklad moje szalone Clio – naprawde najwspanialszy samochod pod sloncem, czego ja z tym Clio nie zrobilam – ma niestety swoje limity. Nie wiem, jak wygladaja wizyty w Waszych lokalnych sklepach Ikei. Tutaj najpierw traci czlowiek 2 godziny, chociaz przeciez ide z lista I wiem co chce kupic, ale ” po ten artykul zwroc sie do pracownika”, oczywiscie, francuscy pracownicy Ikei sa jak kelnerzy we francuskich kawiarniach – komety. Albo jak w historii z Kairosem, jak go nie chwycisz za grzywke we wlasciwym momencie, to odpokutujesz to przytupywaniem przez kolejne 20 min. Ok, Umowmy sie, ze juz dostalam I kwit I nawet za to zaplacilam – po odbior tego u p r a g n I o n e g o melba trzeba przebic sie przez periferique do magazynu, przy dobrych wiatrach 15 min. Tu kolejna kolejka, a pozniej ruletka, zmiesci sie to czy nie zmiesci do samochodu.
Moje trzy wycieczki po meble I sprzet odbyly sie wszystkie wedle tego wlasnie scenariusza (oczywiscie, jak sie robi rzeczy w ten sam sposob, to sie ma te same rezultaty, czy nie ? :)) I obawiam sie, ze kolejne wcale nie beda bardziej produktywne. Skoro jestem w tym temacie, szepne slowko o miejscach do parkowania w okolicy – tak, jestem rozpieszczona, mam garaz. Ale nie przy studio, wiec tak, to ja blokuje pol ulicy, zeby wytaszczyc te kartony z samochodu I wtargac je na 3 pietro, na szczescie z winda…
Po drugie primo, zostalo mi kilka spraw kosmetycznych zwiazanych z mieszkaniem, ktore rowniez sa chronoworne, chociaz efekt przechodzi moje oczekiwania. Na przyklad malowanie glazury. Z cyklu : “przedtem” I “w trakcie”. Mam nadzieje, ze “po” nastapi jeszcze w tym miesiacu I bede mogla zainaugurowac to gniazdko przed Wielkanoca.
No I zakoncze oczywiscie, jak zaczelam, meblami z Ikei.
Meble z Ikei moga byc kastracyjne, wiecie, moje drogie Panie ? Bo naprawde “wystarczy troche czasu”, oleju w glowie (dodam : I dobrych narzedzi) by je zlozyc. Oczywiscie meskie miesnie by sie przydaly, ale skoro miesnie maja inne priorytety, to laski bez. (Bez polskich fontow ostatnie zdanie nabralo podtekstu…)
A na koniec ?
Mebel stoi, tudiez sie trzyma, a mnie zostaje ta slynna “ostatnia srubka” ktora nigdzie nie pasuje !!!
Śrubka skończy, jak w dowcipie, w tym koszyczku przy drzwiach, gdzie trzymamy klucze od walizki, której dawno nie mamy, niepiszące długopisy I numery telefonów bez imienia czy nazwiska właściciela.
Nie, nie tym razem, nie w moiej 17 kubistycznie metrowej witrynie minimalizmu.
Tak sobie psiocze, ale Książę z Bajki raczył mi pomoc, raz w rozładowaniu samochodu a drugi raz nawet zmontował kanapę. Niemniej jestem z siebie bardzo dumna, bo powoli ale nieuchronnie, te 17m2 zaczyna przypominać dom.
(Niebezpiecznie zaczyna przypominać dom)
2 komentarze
brigitta
Ładnie to urządziłaś i w dodatku sama, jestem pod wrażeniem. Ja nie potrafię nic skręcić,nawet najprostszej rzeczy, czytam instrukcje i już mam dość, wolę się napić 😛
babajoga
Merci.
Jestem pewna, ze jakbys musiala, to bys skrecila 🙂 nawet I po kielichu 🙂