Po francusku możemy powiedzieć o kimś, że jest mal luné, jeśli chcemy podkreślić, ze jest on (pod wpływem Księżyca, he he) w złym humorze.
Najczęściej jednak mówi się w ten sposób o kobietach.
Miesiączka.
Kiedy damy sobie czas, by przyjrzeć się jej (sobie?) bliżej, można dojść do wniosku, iż jest to fascynujący czas.
Wcale nie musimy być traktowane jak mal lunées, lub wzgardliwie podsumowane: e, ta to jest dzisiaj w złym humorze.
Wczoraj, to znaczy kiedy byłam młodsza – było w moim życiu takie parcie na linearność i systematyczność. Byłam przecież kobietą nowoczesną. Wszystko przecież – pralka, zmywarka, woda w kranie na zawołanie, podpaski higieniczne jednorazowego użytku, tampony, nie tylko na basen – wszystko było w moim domu, by pomoc mi żyć każdy dzień jak zwykły dzień, bez względu na mój Księżyc. Codziennie powinnam być przecież świeża, radosna, w dobrym humorze i tryskająca optymizmem.
I – jako bardzo młoda kobieta – przyznaję, nie nauczyłam się żyć w zgodzie z moim cyklem, za to nauczyłam się chować za rożnymi maskami. A kiedy przeglądam moje wirtualne pamiętniki (prowadzę blogi odkąd żyje we Francji) i kiedy analizuje niektóre wydarzenia, dochodzę do wniosku, że nie zawsze wykorzystywałam różne rodzaje energii, danej mi przez Boga i Naturę, we właściwym czasie.
Uczę się tego teraz i zachęcam gorąco i te Panie i tych Panów, dla których wciąż miesiączka jest okresem, który najwygodniej jest przemilczeć i przeczekać, by jednak zaczęli, po prostu, żyć – przeżyć te kilka dni inaczej. Pełniej i świadomiej. A następnie rozszerzyć te świadomość na pozostałe dni, miesiące i lata.
Od kilku miesięcy uważnie się obserwuje. Mój cykl miesięczny. Reakcje mojego ciała. Moje zachowanie i emocje.
Moja przyjaciółka podsunęła mi pewna książeczkę, której treść pozwala mi uporządkować – inaczej niż do tej pory – moje spostrzeżenia.
Bardzo chciałabym poznać Wasze zdanie na temat cyklu miesięcznego. Jego roli w naszym dzisiejszym życiu, w jaki sposób uczyć nasze dzieci – chłopców i dziewczynki – szanować cykliczność nie tylko kobiety, ale Natury, por roku.
Maitie TRELAUN, Les trésors du cycle de la femme. S’épanouir avec ses énergies
Ale najpierw proponuje Wam zapoznać się z treścią tej krótkiej broszurki.
Liczy ona 4 rozdziały, które w bardzo wolnym tłumaczeniu Wam w tym tygodniu przybliżę. Tytułem wprowadzenia
Dawno temu, kobiety były uważane za nieczyste podczas miesiączki. Opuszczały wówczas codzienność, chroniły się w miejscach przeznaczonych tylko dla nich i pozwalały się przyjąć przez inne kobiety, które o nie dbały.W niektórych kulturach nazywamy te miejsca „Czerwonymi Namiotami”.
Nie zdawały sobie sprawy, ze ten czas był dla nich zbawienny, ponieważ pozwalał im po prostu odetchnąć.
Niestety, ten zwyczaj był silnie związany z konceptem nieczystości i odrzucenia. I właśnie to odczucie było przyczyna porzucenia tej tradycji a wraz z nią – czasu odpoczynku…
Dziś jest mój drugi dzień cyklu.
Porzuciłam plan dołączenia do mojego Towarzystwa na siłowni, porannego biegania, wieczornej jogi.
Siedzę w łóżku, kubeczek na miejscu, plim dla asekuracji, niedługo sięgnę po ziółka. Porozmawiałam dziś z przyjaznymi mi Kobietami, posłuchałam co mają do powiedzenia, ich rad, z których może i nie skorzystam, ale milo mi się zrobiło, ze wyrażają je z troski o mnie. Chętnie wybrałabym się na dzień lub dwa do takiego Czerwonego Namiotu, żeby życzliwa kobieta zaopiekowala sie mna…
***
W tym temacie:
O protekcjach higienicznych : kubeczek menstruacyjny i podpaski do prania
Jak przeżyć w pełni okres – a nie tylko go przetrwać ?
15 komentarzy
Anna
Czytałam dwa lata temu książkę “Czerwony namiot” i byłam zachwycona kręgiem kobiet, ich bliskością i wsparciem. Zgadzam się z Tobą w pełni! Pozdrawiam!
babajoga
Witaj,
Dziekuje za komentarz.
Czy chodzi o te ksaizke ? “Czerwony namiot” – Anity Diamant ? Poszukam w internetach 🙂
Pozdrawiam
Anna
Tak o tę, bardzo mi się podobała!
Tochybaomnie
Kiedyś starałam się na siłę pokazać sobie (i światu chyba też), że miesiączka to nie choroba. No owszem, nie jest chorobą, ale z pewnością jest szczególnym okresem w miesiącu każdej kobiety. Dlatego od pewnego czasu podczas miesiączki nie ćwiczę (a zdarzało mi się nawet robić brzuszki!), daję sobie więcej wolnego i pozwalam sobie na dietetyczne grzeszki 😉
Męża uprzedzam, że za kilka dni będę płaczliwa, drażliwa, zrzędząca i pewnie zdarzy mi się czepiać o pierdoły, ale wystarczy wtedy nic nie mówić i przytulić. Od kiedy wprowadziłam system ostrzeżeń prawie się nie kłócimy 😉
Nauczyłam się też doceniać, że ta miesiączka jest i na dodatek regularnie się pojawia, bo znaczy to, że jestem zdrowa i z moim organizmem jest wszystko w porządku.
Pozdrawiam!!!
babajoga
Hej,
Widzisz, od dawna, podczytujac Twojego bloga, mam wrazenie, ze jestes madra, mloda osoba no i do tego bardzo dojrzala.
To jest dokladnie to co napisalas : dzisiaj i swiat i my same, przekonujemy sie, ze miesiaczka to dzien jak codzien, ze to nie choroba itp.
A jest to czas specjalny, troche zaloby (po Czlowieczku, ktorego nie bedzie) a troche nadziei, bo jak ladnie podkreslilas, skoro okres wraca, to znaczy ze cialo jest wciaz zdrowe…
A ten system ostrzegania jest swietny 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Tochybaomnie
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂
Odpocznij w te szczególne dni i celebruj mimo wszystko kobiecość! 😉
Pozdrawiam 🙂
dee4di
Bardzo mądry tekst. To prawda, że często walczymy z naturą i na siłę chcemy udowodnić, że damy radę, zamiast po prostu skupić się na sobie.
babajoga
Dokladnie,
Dobrze, ze ktos pisze takie ksiazeczki, zeby nam o tym przypomniec.
zastanawiam sie, dobrze, zebysmy wprowadzaly to w zycie i przekazywaly naszym corkom, nie ?
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback: