Marché, czyli targ, to we Francji instytucja. W Lyonie, jak się człowiek dobrze zakręci, mozna robić zakupy na rynku przez cały tydzień.
Zazwyczaj chadzam na targ przed pracą, rano, w piątek, bo mam maleńki ryneczek tuż za rogiem, rue Mongolfiers.
Czasem w środy, rano, przed pracą, trochę dalej.
Ale najbardziej lubię rynek na Croix Rousse (który odbywa się codziennie procz poniedziałków). I chodzić tam z psiapsiółką. W weekend.
Wsiadam w metro, z moim koszykiem na zakupy (na kółkach), wypchanym siatkami z materiału.
Spotykam się na przykład z Beą, gawędzimy sobie, odwiedzamy ulubione standy, wymieniamy miłe słowa ze sprzedawcami. Żartujemy z moich materiałowych tytek, ale coraz cześciej ludzie pytają, gdzie je kupiłam, bo to praktyczne (i przyjazne środowisku ;-)).
Na targu mozna kupić wszytko – bardzo często dużo lepszej jakości niż w supermarkecie : warzywa, owoce, mięso, ryby, drób, jajka, nabiał – masło, jogurty, sery – wszystko na wagę. Czy muszę dodawać, że taniej niż w sklepie?
Moje zakupy na rynku robię na cały tydzień i przeznaczam na nie zazwyczaj 50€. Troszkę wiecej w tygodniach gdy mamy dzieci, troszkę mniej w tygodniach bezdzietnych.
Pozostałe 50€ wydaję w ciagu tygodnia na zakupy “suche i sypkie” – kasze, suche strączki oraz inne rzeczy o ktorych nie pomyslałam na targu.
Kiedy jest piękna pogoda, po skończonych zakupach siadamy sobie w kafejce, cieszymy się słońcem i tym, że mamy czas.
Żyję w przekonaniu, że mamy wybór. Mam wybór spędzić sobotni poranek (lub popołudnie) jadąc na cotygodniowe zakupy do hipermarketu – szukać miejsca na parkingu, krążyć miedzy półkami, dać się kusić się na produkty, ktorych nie potrzebuję, stać w kolejkach i słuchać cudzych narzekań lub krzyków.
Mogę rownież spokojnie sporządzić listę zakupów i potraktować czas zakupów jako spacer.
Całość – z dojazdem i kawą – zajęła mi 2 godziny – 2 godziny spokoju i przyjemności.
Czego i Wam życzę przy codziennych zakupach.
8 komentarzy
Skylar
W Turcji mamy to samo, każda dzielnica ma swój cotygodniowy targ. Też je uwielbiam, tylko niestety nie mam psiapsiółki do chodzenia, a szkoda 😉
Baba Joga
A może zaproś sąsiadkę na taki spacer? 🙂
Tochybaomnie
Podoba mi się taka opcja 🙂
Storyland14
Ja z radością odwiedzam takie zielone ryneczki,markety niestety nie za często są w moim mieście. Znalazłam inna podobna alternatywę farm shopy. Warzywa i owoce prosto z pola,drzewa,rabaty i do tego taniej, o dziwo wszystko pachnie nie jak z foliowego opakowania w supermarkecie. No i nie podają mi tam umytych warzyw bo tego wrecz nie znoszę ?
zwyklytata
Bardzo fajny wpis. Skłania do zwolnienia tempa i korzystania z każdej chwili.:) Dziękuję i zapraszam do mnie:)
dee4di
Właśnie odkryłam, że niedaleko mnie są targi farmerskie, ale niestety w Anglii tu jest drożej niż w supermarkecie. Kiedyś cię odwiedzę specjalnie by móc z Tobą pójść na targ i wypić kawę
Baba Joga
Zapraszam :-))))
Ps. Czy jest drożej “dla turystów” czy dla wszystkich?
Może jak się porozmawia z kimś o regularnych dostawach, to zaproponują ciekawsze ceny?
W ubiegłym tygodniu poprosiłam o pomidory “spod lady”, wie pan, na sos… dostałam piękne, niepryskane, po 1€ za kg 🙂
dee4di
Tutaj brakuje tego uświadamiania ekologicznego. Takie sklepy to rarytas dla klasy wyższej, która chce jeść lepiej i dlatego są droższe