Z wizyty u psychologa wyniosłam jedną radę : „proszę używać tuby z maścią miłości”.
Psycholog, lekarz od duszy. Bardzo potrzebowałam tego seansu.
Nastolatka w pełni kryzysu, mąż nagle porwany przez pracę, moja praca, która zeszła na plan ostatni, w domu niekończące się zalanie, rozgardiasz nie do opanowania, plany sprzedaży mieszkania i kupna domu posypały się jak domki z kart… Właściwie tylko – jak dotąd – wciąż zdrowa ciąża trzyma mnie w bańce ochronnej
No i ta rada o „tubce maści miłości” była rewelacyjna.
„Proszę używać i nadużywać następującej recepty :
⁃ Czuję się tak i tak
⁃ I, niezależnie od tego, co ty o tym teraz myślisz
⁃ Kocham Cię
⁃ Możesz na mnie liczyć
⁃ Jestem twoją mamą i zawsze będziesz moim kochanym dzieckiem
⁃ Możesz zawsze do mnie przyjść, zadzwonić do mnie, zawsze będę dla ciebie dyspozycyjna by cię wysłuchać.
Nawet jeśli w danym momencie – w związku z szalejącymi emocjami – trudno jest sobie Pani wyobrazić aby powiedzieć to głośno, nawet jeśli wątpi Pani – teraz – w któryś z elementów tej przemowy, nawet jeśli córka nie będzie chciała tego słyszeć, będzie miała reakcje mające na celu jeszcze bardziej wyprowadzić Panią z równowagi – proszę jej to powtarzać”.
Minęły dwa tygodnie używania i nadużywania tubki pasty miłości.
I oto słyszę dzisiaj przy kolacji
„… nie potrafię z innymi rozmawiać tak jak z tobą. Nawet jeśli powiem ci coś co cię zrani, to wiem że coś pozytywnego z tego wyniknie, bo mam do ciebie zaufanie.
Nigdy nie mogłabym powiedzieć tacie tego co i jak tobie mówię. Nie dlatego, ze chce cię skrzywdzić, ale… rozumiesz? to znaczy ze coś między nami jest? Rozumiesz?”
…
Rozumiem.
2 komentarze
Gosia
I told you ?
Baba Joga
Słowo w słowo ?