W ubiegłym tygodniu wzięłam udział w bardzo intersującym szkoleniu dla wolontariuszy. od dłuższego czasu wiem, dlaczego zaangażowałam się w wolontariat, znam moje motywacje (i ulegly one zmianie, od czasu kiedy napisalam bilecik " cos dla kogos..." ) limity i wartości, znają je również osoby, które zarządzają „armią” (kilkunastoosobową) wolontariuszy i dlatego zaproponowano mi udział w szkoleniu, mimo „przerwy na ciążę”.
-
-
#28 – Coś od siebie, dla kogoś, po nic
To taka moja, bardzo szeroko pojęta, definicja wolontariatu. Długo o tym myślałam. Żyjemy w systemie naczyń połączonych, tu sie coś uleje, gdzie indziej sie napełni. Podarowanie swojego czasu, swoich kompetencji lub talentów, dla społeczeństwa, w zamian za NIC chyba logicznie nie jest możliwe, mimo wszystko COŚ na tym zyskujemy.